Loreal Revitalift Clinical krem z filtrem spf 50+ dla cery tłustej

Moja opinia o Loreal Revitalift Clinical SPF 50+ i serum rozjaśniające 12% witaminy C

[materiał niesponsorowany, ale kosmetyki dostałam od Wizażu, w ramach Klubu Recenzentki 😊] tutaj znajdziesz moją ocenę na platformie Wizaż: serum, spf

Zgłaszając się do losowania w Klubie Recenzentki Wizaż kosmetyków z Loreal Revitalift pomyślałam: okej, obietnice producenta są ciekawe, bardzo wpasowują się w moje potrzeby i moją rutynę pielęgnacyjną, ignoruję skład, ignoruję markę i zgłaszam się.

Moje wątpliwości

Nie spodziewałam się, że wygram, bo rzadko mi się udaje, ale okazało się, że mnie wylosowali i wtedy zerknęłam na skład. Tylko na chwilkę, bo jednak nie chciałam być uprzedzona  do tych kosmetyków. Okazało się, że oba mają wysoko w składzie alkohol, a ja od lat już unikam takich kosmetyków!

Jednak wiecie jak to jest, skóra, pielęgnacja i nasze oczekiwania się zmieniają więc podeszłam do tych kosmetyków z entuzjazmem. Może jednak przesadzałam z tym alkoholem.

Alkohol denat. w składzie może (ale nie musi!) wysuszać naszą skórę, zaburzać jej funkcjonowanie i barierę hydrolipidową. Ma też korzystny wpływ, żeby nie było! Dodaje się go do kosmetyków z różnych powodów. Może pełnić rolę konserwantu, może wspierać docieranie składników aktywnych wgłąb skóry (jak promotor przenikania), może także pomagać w rozprowadzaniu się filtrów na skórze. Bardzo często kremy z filtrem, które są lekkie lub matujące zawierają właśnie alkohol, ponieważ dzięki niemu ta konsystencja może być lżejsza dla skóry.

Natomiast, gdy Wasza skóra ma zaburzoną równowagę, stosujecie wysuszające produkty lub ogólnie “świruje” to taki niepozorny alkohol w składzie może Waszej cerze zaszkodzić.

Serum rozjaśniające Loreal Revitalift Clinical 12% witaminy C

Wróćmy jednak do samych produktów. Zaczniemy od serum rozjaśniającego Loreal Revitalift Clinical 12% witaminy C , którego obawiałam się bardziej. Bowiem mamy tutaj dość silny kompleks rozjaśniający czyli kwas askorbinowy (najbardziej podrażniająca, niestabilna, ale także najsilniej rozjaśniająca forma witaminy c), alkohol i kwas salicylowy, który co prawda jest wymieniony na równi z witaminą c, ale jest na końcu składu, więc raczej pełni funkcję konserwantu, niż faktycznie działa. Jednak to wcale nie jest złe, ponieważ co za dużo to niezdrowo 😉 Tylko po co widnieje na etykiecie… ? Reszta składu nie jest jakaś fenomenalna, mamy tutaj substancje nawilżające, konsystencjotwórcze, nic ciekawego.

Zgodnie z instrukcją na opakowaniu serum powinno się używać codziennie rano i wieczorem przed kremem nawilżającym, a efekty zauważymy już po pierwszym użyciu!

W praktyce natomiast po 4-5 dniach takiego stosowania serum wywoływało podrażnienie i zaczerwienienie objawiające się krostkami oraz punktowymi zaczerwienieniami na policzkach. Efektów po pierwszym użyciu nie zauważyłam, lepszy efekt “wow” robi u mnie serum ze Skinimal z witaminą C. Wracając: po pierwszej takiej akcji zrobiłam dzień przerwy i następnego dnia nałożyłam na noc. Potem kontynuowałam dzień i noc zgodnie z zaleceniami producenta i ponownie po paru dniach pojawiło się dokładnie takie samo podrażnienie. A moja skóra jest zarówno zaznajomiona z kwasami, jak i z retinolem, a dodatkowo nie jest raczej wrażliwa. Buteleczkę dokończę używając tylko na noc, bo też robią się bardziej słoneczne dni i nie chcę przesadzić.

Z powodu tego podrażnienia mam wątpliwości co do tych zaleceń producenta. Natomiast nie zauważyłam, żeby serum podrażaniało przy takim codziennym użytkowaniu, a wysuszenie było do opanowania zwykłym kremem (Bielenda Złote Ceramidy) czy maską (także Bielenda maska kojąco-chłodząca, prebiotyczna, faktycznie fajnie koi i nie zapycha). Także nie było problematyczne w użytkowaniu. 

Natomiast jeśli chodzi o działanie, czyli czy obietnice na opakowaniu takie jak: “2 razy bardziej rozświetlona skóra”, a po 1 miesiącu “tekstura skóry jest poprawiona, koloryt bardziej wyrównany, widoczność porów, drobne linie i zmarszczki wyraźnie zmniejszone” to bywa różnie.

Nie używałam pełny miesiąc, bo zaczęłam 24.04, ale muszę przyznać, że zarówno tekstura skóry, jak i koloryt są bardziej wyrównane. Nie czuję potrzeby dokładania nawet odrobiny podkładu na spf, aby wyrównać koloryt skóry, co jest strasznie fajnym uczuciem! Co do zmarszczek i widoczności porów nie mam pewności. Raczej bez zmian 🙂

Zaciemnienie skóry wokół nosa, ust i brody nie zniknęło całkowicie. A z racji tego, że czasem pojawiały mi się wypryski (dzięki miesiączko, do zobaczenia wkrótce😐), to nadal gdzieniegdzie mam jakieś przebarwienia czy nierówności. Jednak ogólnie jestem bardzo zadowolona z efektów 🙂

Serum należy dość szybko zużyć (około 1,5 miesiąca od otwarcia), bo widać jak ciemnieje, a to oznacza, że witamina C z niego po prostu ulatuje lub jej już tam wcale nie ma. Pozostałe składniki serum są głównie konsystencjotwórcze, więc stosowanie przestaje mieć sens. Dodatkowo – trochę się roluje. Może nie współgrać z makijażem, ale uważam, że nie powinno być używane na dzień, więc to nie duży problem.

Ostatni minus: odbarwia ubrania. W sensie, że jeśli tak jak ja używacie go także na dekolt to kołnierzyk i piżama od wewnątrz będzie miała żółtawy kolor, nawet czarna 😉 Zwykłe pranie na pewno nic nie jest w stanie zdziałać, nie wiem czy da się to jakoś usunąć, czy to jest odbarwienie włókien, ale no mówię, że tak się dzieje

Zdjęcie przed i po

Natomiast czy poleciłabym to serum np. koleżance albo Wam? Tutaj nie jestem przekonana. Myślę, że można sobie nim zrobić krzywdę i może być zbyt mocne dla niektórych cer. Jednak, z drugiej strony działa fajnie i ogólnie nie jest problematyczne (np. 2 porównaniu do używania retinolu czy innych kwasów). Oczywiście trzeba używać przy nim spf, bo to jednak kwas, ale tutaj przejdziemy właśnie do drugiego produktu, czyli kremu z filtrem SPF50+ 

A przy okazji polecam obczaić tą infografikę od niezastąpionej @skinsciencepl

Krem z filtrem spf 50+ Loreal Revitalift Clinical

Jeśli chcesz zobaczyć jak on się zachowuje to nagrałam rolkę 🙂

Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ten SPF i jego na pewno mogę śmiało polecić szczególnie dla cer tłustych, mieszanych, trądzikowych.

  • Jest leciutki, w ogóle nie tłusty i w dodatku nie powoduje przetłuszczania się skóry.
  • Prawie nie ma zapachu.
  • Nie obciąża, nie spowodował u mnie wyprysków i nie zapchał mnie.
  • Mimo alkoholu w składzie nie wysuszał mnie, nie śmierdział alkoholem i nie podrażniał skóry.
  • Nie jest gorzki. 😅
  • Nie migruje do oczu, a gdy się do nich dostaje to nie wywołuje silnego pieczenia, tylko kilkuminutowy dyskomfort.
  • W ogóle nie bieli, ani trochę.
  • Nie jest problematyczny przy zmywaniu (ale stosuję dwuetapowe mycie).
  • Ma wykończenie satynowe, trochę się lepi po tym jak już osiądzie na skórze. Spokojnie można go nałożyć i wyjść na miasto, nie świecimy się po nim jak latarnia 😄
  • Dzięki witaminie C działamy na skórę antyoksydacyjnie.
  • Ma ochronę UVA na poziomie 23. (screen poniżej)
  • Wyczytałam na stronie Loreala, że technologia Netlock jest bezpieczna dla środowiska 🙂

Jest całkiem podobny do ultra lekkiego Iwostinu (który polecałam wielokrotnie) i Loreal jest tak o 15% lepszy w każdej kategorii, ale jednocześnie w regularnej cenie jest także znacznie droższy. Będę po niego chętnie sięgać na promocjach 🙂

Ochrona UVA Loreal Revitalift z witaminą c

Porównanie do Iwostin Solecrin Ultra lekki niewidoczny fluid

Scroll to Top