tajlandia - wspomnienia nomady, blog podróżniczy

Co warto wiedzieć o Tajlandii?

Wpis jest długi i dla ułatwienia przygotowałam spis treści, ale zachęcam do przeczytania całości, jeśli chcesz wiedzieć wszystko 🙂

Wstęp

Zacznijmy od tego co warto wiedzieć i co ja chciałabym wiedzieć przed niskobudżetowym wyjazdem do Tajlandii – co zabrać, czego unikać, czego się spodziewać, no prawie wszystkie moje doświadczenia z tego kraju (sprzed pandemii).

W lutym 2020 wyjechaliśmy z narzeczonym do Bangkoku mając bilet w jedną stronę. To miały być takie wakacje 3-4 miesięczne. Tak, aby się zresetować i zastanowić co dalej z tym naszym życiem.  Potrzebowaliśmy takiej zmiany i odłożyliśmy wystarczająco dużo pieniędzy, żeby przez pół roku nie pracować. 

[Przez pandemię mogło się wiele rzeczy zmienić, miej proszę to na uwadze. Ceny mogą być wyższe, a turyści inaczej traktowani. W Azji bardzo poważnie podchodzą do epidemii i jadąc tam – powinniśmy to uszanować. A, i niektóre linki to linki afiliacyjne 🙂 ]

Oczywiście ja jako panikara numer 1 obawiałam się co mam zabrać i w ogóle jak to będzie. Niby racjonalizowałam sobie, że przecież tam też żyją ludzie, ale jakoś nie wiedziałam czego się spodziewać. Czytałam więc wiele wpisów na polskich blogach podróżniczych, ale nie znalazłam wszystkich odpowiedzi na moje pytania. Więc teraz napiszę o swoich doświadczeniach i mam nadzieję, że komuś to pomoże ☺

W skrócie (tldr)

Tajlandia okazała się baaardzo przyjazna. Nie kłamią mówiąc, że jak chcecie poznać Azję to zacznijcie od Tajlandii. To jest bardzo user-friendly kraj 😀 Dziękuję, można się rozejść!

A jeśli chcesz się dowiedzieć więcej to zapraszam na długą lekturę 😀

phuket plaża blog podróżniczy

Czego się spodziewać w krainie wiecznego uśmiechu?

Tego, że faktycznie ludzie się bardzo dużo uśmiechają! To wynika z kultury i religii, gdzie okazywanie silnych emocji, złości, krzyk jest ogromną słabością i ludzie stronią od takich zachowań. To jednak temat na zdecydowanie dłuższą pogawędkę, ale jeśli Cię to interesuje to polecam poczytać o buddyzmie 🙂

Jak się głośniej zaśmiejesz, czy krzykniesz na ulicy – ludzie będą się patrzeć na Ciebie. Zwykle jak zauważą, że jesteś farangiem (białym) to Cię oleją, bo wiedzą, że my się tak zachowujemy. Czasem popatrzą z politowaniem :D. 

blog podróżniczy tajlandia

Czy w Tajlandii jest bezpiecznie?

Ja czułam się tam bardzo bezpiecznie i swobodnie, ale to nie znaczy, że nie da się wpakować w kłopoty. Pod tym względem jest podobnie jak w Polsce. Z nieoczywistych rzeczy to warto pamiętać, żeby nie deptać i nie miąć banknotów oraz nie obrażać Króla. Po za tym warto zawsze być miłym, kulturalnym i nie łamać prawa, a wtedy raczej żadne niepożądane przygody nas nie dopadną 🙂

Jeśli chodzi o kieszonkowców i drobną przestępczość to w tłumie warto mieć plecak z przodu (zauważycie to także po lokalsach), a najważniejsze rzeczy trzymać blisko, w saszetce. Aczkolwiek nie uważam, żeby pod tym względem było gorzej niż w Polsce.

Ludzie raczej są pomocni lub wyrozumiali dla Twojego nieogarnięcia życiowego 😀 Tego, że nie wiesz jak się przechodzi przez ulicę. (miarowo, jednostajnym tempem, nie stajesz, nie cofasz się, po prostu idziesz :D) Tego, że nie wiesz jak się coś wymawia. Tego, że czegoś nie rozumiesz. Tego, że nie rozumiesz ich kultury i nie umiesz się do niej dostosować…  Jednak zupełnie inaczej będą się zachowywać w stosunku do Ciebie na prowincji, a inaczej w dużym mieście. W mieście żyjącym z turystyki, osób krzyczących do Ciebie „tuk-tuk” będzie zdecydowanie więcej. 

Na prowincji (w Chumphon) w ogóle tego nie słyszeliśmy, co mnie ogromnie cieszyło, bo nie znosiłam tego zachowania. Wołając tak do Ciebie nakłaniają do skorzystania z takiego małego środka transportu, gdzie zwykle mieszczą się 2 osoby, a kierowca prowadzi motor. 

Tu na zdjęciu w najbardziej turystycznym skrzyżowaniu w Bangkoku:

tuk tuk bangkok

Myślałam, że zwariuję, bo wszyscy coś od nas chcieli, a to proponowali tuk-tuka, a to spodnie, ponieważ byłam w krótkiej sukience, a do świątyni nie mogłabym wejść w takim stroju. Jednak wtedy po prostu tylko się przechadzaliśmy, no ale oni tego nie wiedzieli 😀

Wracając do tuk-tuków.

Nigdy z tego nie korzystaliśmy, bo uwielbiamy chodzić pieszo (choć pomiędzy godziną 11-14 jest to nieprawdopodobnie męczące), a po za tym jest to dosyć drogie rozwiązanie. Jednak wiele osób sobie chwali taką podróż i traktuje to jako atrakcję.

Nie korzystaj z tuk-tuka, gdy kierowca na Ciebie wołał. Będziesz mieć gorszą pozycję negocjacyjną. W Tajlandii należy się targować, bo każda cena podana na ulicy będzie zdecydowanie za wysoka. Zwykle możesz zejść z niej około 30-50%. Nie przeginaj, bo nie chcesz wkurzyć żadnego Taja! Podobno wszyscy tam znają tajski boks ^^ Ja bym tego nie sprawdzała.

Jednak  nie targuj się, gdy widzisz cenę w restauracji, hotelu, sklepie itp. To może zostać bardzo źle odebrane. Gdy cena jest widoczna, to nie jest okazja do targowania się.

Targowanie się

Czasem ceny w miejscu gdzie jesz nie są podane. Zdarza się tak w typowych garkuchniach, gdzie po prostu nie ma miejsca już na cenę/szyld. Zapytaj o cenę po angielsku w prosty sposób. W garkuchniach nie ma miejsca na targowanie się 😉

A jak nie wiesz jakie jedzenie podaje jakieś miejsce to zapytaj o kurczaka/ryż po angielsku. Zawsze będzie 😀 Co prawda nie zawsze będziesz wiedzieć co konkretnie dostaniesz, ale raczej będzie smaczne! W Tajlandii obawiałam się jeść przez pierwsze 2-3 dni, bo wszystko przebiega inaczej, ale potem okazało się, że jest bezpiecznie i smacznie.

Bo streetfood wieczorem w Tajlandii wygląda tak:

garkuchnia tajlandia

Co na początku mnie trochę przerażało 😀

Jeśli nie lubisz się targować, to w Tajlandii właściwie możesz uniknąć takich sytuacji. Jednak nie przenoś tych doświadczeń na inne kraje Azji południowo-wschodniej, które znacząco się od siebie różnią. Tajlandia to idealne miejsce na pierwsze doświadczenia w Azji. Jest wystarczająco egzotyczna, żeby była atrakcyjna, ale też dostatecznie europejska, żeby czuć się swobodnie i bezpiecznie.

Pytanie się o drogę i pomoc

Z naszego (i nie tylko) doświadczenia wynika, że gdy pytasz się o coś Taja – rzadko kiedy powie, że nie wie. Dla nich przyznanie się do niewiedzy lub błędu jest bardzo przykre i unikają takich sytuacji. Więc, gdy pytasz o drogę do jakiegoś miejsca – pytaj paru osób i weryfikuj te informacje. Nie sugeruj pytaniem odpowiedzi. Zamiast zapytać: Czy tam (wskazując kierunek) jest bankomat? Zapytaj: Gdzie jest bankomat? 

Inaczej możesz uzyskać odpowiedź twierdzącą, która będzie błędna. Oni nie są złośliwi, ale czasem mogą nie zrozumieć albo nie chcieć przyznać się do tego, że nie wiedzą lub nie rozumieją. Nie nalegaj na odpowiedź, jeśli widzisz, że osoba nie wie o co pytasz, albo nie zna odpowiedzi – podziękuj ładnie, uśmiechnij się i zapytaj kogoś innego. Nie chcesz zadzierać z Tajami 😀

Z naszych doświadczeń wynika, że Tajowie zazwyczaj rozumieją dużo po angielsku, ale mało mówią.

Czasem mówią dość niezrozumiale (przynajmniej dla mnie), ale nie przejmuj się – zawsze będą chcieli się z Tobą dogadać. Przez półtora miesiąca spotkaliśmy tylko  jednego Taja, który nie był zbyt miły i był biletowym na stacji kolejowej. Tak to wszyscy byli cudownie pomocni.

Aż przypomniała mi się taka staruszka, która pomagała w rodzinnej restauracji, w której przez dwa tygodnie średnio co dwa dni jedliśmy późne śniadanie.  Zawsze nas miło witała (nie mówiła ani nie rozumiała po angielsku) i prowadziła do stolika. Była przeurocza i patrzyła się na mnie jak w obrazek. A po około dwóch tygodniach odważyła się dotknąć mnie po ramieniu i widać było, że było to ogromnie życzliwe. Nie wiem dlaczego się tak zachowywała i dlaczego ogólnie Tajowie tacy są, ale jest to przemiłe i naprawdę można się tam poczuć dobrze. 

roślinność tajlandia

Idąc chodnikiem nie sposób nie zauważyć donic z roślinami. Są po prostu wszędzie!

donice na chodniku tajlandia

Prowincja, czyli to co spodobało nam się najbardziej

Chumphon to nie była miejscowość typowo turystyczna i bardzo miło ją wspominam, bo nie czuliśmy się tam jak bankomaty,  nikt nas nie namawiał na nic. Wszyscy byli szczerzy i uprzejmi. Niedaleko była plaża, do której mogliśmy dojechać songwayem (o ile dobrze pamiętam, tak to się nazywało) to takie niebieskie busiki, które mają ławki wzdłuż pojazdu i z tyłu nie ma drzwi. Bardzo fajny środek transportu! Kosztował zwykle od 30-60 baht, w zależności od odległości.

Zdjęcie w środku songwaya, akurat z Phuket, gdzie także możecie skorzystać z tego środka transportu, żeby przemieścić się pomiędzy miasteczkami:

songway tajlandia

Na plaże z Chumphon jechaliśmy za 30 baht, a było to ok. 15 km. Plaża była całkiem pusta, ale mogło być to spowodowane końcem sezonu oraz nadchodzącą pandemią. Było pięknie!

plaża chumphon
plaża chumphon

Chumphon (aka szampon)

W Chumphonie na dworcu kolejowym  wylądowaliśmy ok. 22 w nocy i myśleliśmy, że ulice będą puste i spotkamy tylko dzikie psy, a okazało się, że miasteczko tętniło życiem! Podobno Tajowie bardzo dbają o swoje życie towarzyskie i faktycznie tam było to widać. Super miejsce, jeśli jesteście nomadami i chcecie wychillować, przyoszczędzić na noclegach i życiu, ale nie lubicie typowo wielkomiejskich klimatów ☺

Spaliśmy w Nora Guest House za ok 220 bahtów za noc (ok. 28 zł). Dobry stosunek jakości do ceny, po tajsku – najważniejsze rzeczy czyste, ale dziadowizna 😀  Największą wadą był brak spłuczki ^^ Dwa tygodnie spuszczaliśmy wodę w kibelku wiaderkiem. 

Dzikie psy i nie tylko.

Psy są wszędzie i czasem bywają agresywne, gdy pilnują jakiś budynków czy terenu. Mniej agresywne są te, które łażą samopas.

Jednak boją się ludzi, bo Tajowie raczej nie szanują zwierząt tak jak my. Jeśli jakiś się do Was zbliża (często chcą jedzenie) to tupnijcie nogą i krzyknijcie coś na niego. Można zamarkować, że coś podnosicie z ziemi i rzucacie w niego. Ja bardzo bałam się tych psów, ale zwykle albo się bały ludzi, albo broniły terytorium (sklepu, warsztatu, domu, świątyni), więc trzeba było się odsunąć i tyle.

Nie polecam nawiązywać z nimi kontaktów, bo mogą być nosicielami chorób, a powodu głodu mogą nie chcieć się potem odczepić. 

Przemieszczanie się pieszo.

Kuleje. Najprościej mówiąc. Lubią zrobić chodnik w stylu „droga do nikąd” lub po prostu nie ma żadnych chodników.

chodnik droga do nikąd

W miejscach turystycznych i na deptakach są oczywiście chodniki, ale ogólnie ludzie nie poruszają się pieszo. 

Korzystają ze skuterów i powiem Wam, że to musi być fajna opcja, ale my z tego nie korzystaliśmy, bo nie mieliśmy prawa jazdy na motocykl. Jeśli widzieliście takie widoczki, że ludzie pomykają sobie na skuterkach i też tak chcecie to koniecznie pamiętajcie o porządnym ubezpieczeniu i prawie jazdy! Najgorsza sytuacja jaka może Was spotkać to nieuprawniona jazda na skuterze i wypadek – ubezpieczyciel nie pokryje kosztów leczenia, a Wy możecie trafić do tajskiego więzienia.

Wracając do spacerów – my jesteśmy mocno zaprawieni w pieszych wędrówkach i niedogodności nam nie straszne, ale w Tajlandii nie są nastawieni na spacery, więc infrastruktura jest licha, albo zaniedbana.

Spotkaliśmy się z tym, że na Phuket Taj, u którego spaliśmy nam mówił, że nie da się dość na górę Big Budda pieszo. Mówił nam, żebyśmy wzięli sobie tuk tuka, bo nie da się dojść pieszo. My jednak nie daliśmy za wygraną, bo skoro da się wyjechać tuk-tukiem to da się pieszo 😀 Jednak nasz czas był ograniczony i zamiast iść utwardzoną lub asfaltową drogą (jak pokazuje mapka) to poszliśmy skrótem, o którym czytaliśmy. I był nawet znak, że ciężka trasa 😀 Więc szliśmy tak jak na mapce widzicie skrótem przez chaszcze. Bardzo stromo, szliśmy 2,5 km jakieś 3h. A po drodze spotkaliśmy paru białasów 😀

droga do Big budda

Co to była za duma jak już się tam wspięliśmy! Trochę jednak było rozczarowań, bo Big Budda okazał się dopiero co wybudowanym posągiem, a nie zabytkiem. Co w sumie w Tajlandii nie jest rzadkością.

wielki budda tajlandia

A chodnik z lotniska w Bangkoku skończył się w połowie. To, że się skończył w połowie to nawet nie był taki problem, większym okazał się wiadukt, który dla pieszego byłby po prostu niebezpieczny i na ostatnie 2 km (z 8) musieliśmy wziąć taksówkę 😀 Ostro się targowaliśmy i zapłaciliśmy 50 baht (wtedy ok. 6,5 zł), ale i my i taksówkarz był zadowolony ☺ W ogóle to była jakaś 22 w nocy, bo w jakimś amoku nie sprawdziliśmy ile jest z lotniska do hotelu i ubzduraliśmy sobie, że jest 3km, a to chyba było w linii prostej przez drogi szybkiego ruchu 😀 Na swoje usprawiedliwienie powiem: mieliśmy wtedy duży problem z powrotem do Polski, bo wybuchła pandemia i to była najmniej istotna sprawa w tym wszystkim.

Także podróżowanie pieszo w Tajlandii bywa zabawne, ale da się! W Kambodży już tak sympatycznie nie było, bo lubią jeździć skuterami po chodnikach, a w dodatku pod prąd.

Kosmetyki i higiena

Zacznijmy od tematu, który mnie najbardziej martwił, czyli ogólne warunki higieniczne pod kątem kobiecych spraw ;D

Ogólnie nie ma co narzekać, są różne środki higienicznie dostępne w każdym sklepie 7/11. Sporo jest kosmetyków znanych z Europy i zazwyczaj są one nieco droższe niż lokalne produkty. Trzeba uważnie czytać etykiety, bo bardzo dużo kosmetyków ma środki wybielające.  A na ulicy można zauważyć, że kolor skóry definiuje status.

wybielające dezodoranty tajlandia
wybielanie skóry Tajlandia

Ja wzięłam ze sobą tampony, bo mieliśmy wiele miesięcy podróżować po wielu krajach i z tego co czytałam to lepiej mieć te sprawdzone w zapasie. Jednak w Tajlandii w ogóle nie było z tym problemu, w większych sklepach do wyboru do koloru wszelkie środki higieniczne. Jeśli ciekawi Was co wzięłam jeszcze ze sobą to napisałam o higienie intymnej szczegółowy wpis. Przeczytajcie, jeśli macie problemy z infekcjami. Gdy skończył mi się żel do higieny intymnej, myłam się mydłem (tak jak opisuję to we wpisie o higienie intymnej) i było okej.

Warto wziąć zapas furaginy, bo tam jest niedostępna. Przydała mi się, ponieważ w pewnym momencie poczułam, że rozwija mi się infekcja. Przy takich upałach człowiek się strasznie poci i chyba za mało piłam, więc od razu zaczęłam działać. Niestety wzięłam ich za mało. Jedyne co jest dostępne to antybiotyki albo tabletki z żurawiną. Ja antybiotyków raczej unikam, więc szukałam żurawiny. A tabletki z żurawiną są baaardzo drogie, zupełnie inaczej niż u nas. Miejcie to na uwadze 🙂

Ja jeszcze wzięłam provag żel (w razie infekcji pochwy)  i przez dwa tygodnie przed wyjazdem aplikowałam lactovaginal, aby wzmocnić florę. Doustnie braliśmy także probiotyki, bo mimo wszystko tam panuje inna flora bakteryjna. O tym napiszę jeszcze za chwilę, w akapicie o jedzeniu 🙂

Jeśli chodzi o tabletki antykoncepcyjne to warto się zastanowić nad receptą zamiast zapasem tabletek, ponieważ na granicy mogą mieć problem z wwożeniem dużego zapasu (kilku opakowań, jeśli planujecie długi wyjazd). W tym temacie wzięłam jeszcze żel intymny Feminum Aktiv, który wspiera florę oraz zapobiega podrażnieniom.

A inne kosmetyki?

W 7/11 możecie dostać także wilgotne ręczniczki:

zakupy w tajlandii

Bez problemu kupicie także znane w Polsce żele do mycia, dezodoranty, perfumetki, pilniczki, szampony czy mydła i wszelkie artykuły higieniczne w każdym 7/11, które są tak często na drodze jak u nas żabki. W 7/11 znajdziecie niemal wszystko, włącznie z papierem toaletowym, pilniczkami czy kremami na poparzenia. Totalnie nie warto brać jakoś specjalnie dużo kosmetyków ze sobą

Jeśli chodzi o preparaty przeciw komarom to w 7 eleven na pewno znajdziecie coś co będzie dla Was najlepsze. Zarówno najskuteczniejsze, jak i najłatwiejsze w aplikacji. Mojego narzeczonego nie kąsiły za bardzo, więc smarował się lawendowymi kremikami, a ja musiałam się obficie psikać takim cytrusowym sprayem (fotka będzie na końcu, przy akapicie o owadach). Takie preparaty są tanie, od kilku do kilkunastu złotych.

Mugga 50% deet, który mieliśmy ze sobą był na wyprawę do dżungli i sytuacje awaryjne, do których nie doszło (bo pandemia). Także zapas, który wzięliśmy do Azji, przyjechał z nami z powrotem.

mugga deet 50%

Klimat jest tak gorący i wilgotny, że my myliśmy się średnio 3 razy dziennie, żeby czuć się komfortowo. Wszędzie gdzie spaliśmy (zawsze z prywatną łazienką) mieliśmy do użytku czyste i pachnące ręczniki oraz małe mydełko i szampon.

Od tego częstego mycia mydłem skóra może się przesuszyć i jeśli chodzi o naturalne kosmetyki to wybór jest znacznie bardziej ubogi niż u nas, ale udało nam się kupić zwykłą oliwkę w dobrej cenie w jednym z 7/11 i zastępowała nam krem oraz odżywkę do włosów 😉

Apropo odżywki, to jak szukacie czegoś z dobrym składem to ta firma jest dobra, tak to większość kosmetyków to parafina i silikony.

odżywka_do_włosów_tajlandia

Jeśli chodzi o papier toaletowy to nie zużywają go tyle co my, więc i w sklepach jest uboższy asortyment. W Tajlandii nie można wrzucać papieru toaletowego do ubikacji, bo rury mogą się zatkać. Ja jednak miałam zawsze ze sobą coś do podtarcia, bo jak to się nie wytrzeć po sikaniu 😀

Toalety

W niemal każdej toalecie jest “bum gun”, czyli “bidet w spray’u”. Prysznic dla tyłka pod dużym ciśnieniem (bardzo dużym), którego używanie jest pewnym wyczynem (szczególnie jak chcesz zachować suche spodnie), ale za to bardzo higienicznym 😀 Na pewno przed użyciem koniecznie sprawdź jakie ciśnienie ma ten konkretny bum gun, bo można się bardzo zdziwić!

Zwykle toaleta (podobnie jak w europejskich krajach południowych) jest małym pomieszczeniem z prysznicem nad kibelkiem. Myjąc siebie należy uważać, żeby nie zachlapać wszystkiego, ale rzadko kiedy się to udaje 😀 

Pranie!

płyny do prania tajlandia

W sklepach znajdziecie małe saszetki proszków, płynów do prania i płynów do płukania. Także w 7-eleven 🙂

Jak bierzemy mało ciuchów to musimy je często prać :D. Jeśli chodzi o pranie ręczne to z pomocą przychodzą małe opakowania proszków do prania (takie typu 50-200g) i baniak 5-6l po wodzie 🙂

pranie tajlandia

Najlepiej mieć dwa, jeden do prania, drugi do płukania – my tak zrobiliśmy w trzecim tygodniu wyjazdu, w Chumphonie, gdzie byliśmy dwa tygodnie. W sumie zrobiliśmy dwa duże prania i wiele pomniejszych na bieżąco. Bieliznę prałam codziennie mydłem, bo tak było łatwiej, ponieważ miałam tylko 4 sztuki. 

Jednak czasami bardziej opłaca się oddać do prania w miejscu, w którym śpicie (oddadzą Wam pięknie pachnące, suchutkie i poskładane) lub skorzystać z pralek na mieście. Wszystko zależy ile macie rzeczy do prania i czy macie możliwość zostać gdzieś na parę dni. Nie do końca pamiętam koszt takiej usługi, ale coś mi się kojarzy, że od 80-120 baht.

Owady, czyli czy wszystko w Tajlandii chce Cię zjeść?

Pewnie nie tylko mi Tajlandia (i okolice) kojarzy się z gigantycznymi owadami, karaluchami wielkości szczurów i całą masą niebezpiecznych owadów, które chcą Cię pożreć, a przynajmniej ukąsić. Nie jest aż tak źle. Podzieliłam tą sekcję na 4 obszary, które mogą Was zainteresować.

  • Komary

Należy ich bezwzględnie unikać. Nie tylko dlatego, że ukąszenia swędzą i bolą tak samo jak tutaj. Przede wszystkim dlatego, że przenoszą groźne dla życia i zdrowia choroby. Najgroźniejsze to denga, malaria i japońskie zapalenie mózgu.

Na miejscu kupicie środki odstraszające komary, ale jeśli macie zamiar iść w dżunglę to polecam zaopatrzyć się w coś z mocnym deetem oraz odpowiednie ubranie.

Jednak nie są bardziej uciążliwe niż w Polsce. Generalnie najbardziej aktywne są wieczorami i przy stojących zbiornikach wodnych. W mieście nie zauważyliśmy, żeby było ich dużo, a na plażach właściwie ich nie ma.

Ja polecam ten spray, którego zdjęcie znajdziecie poniżej. Jest na bazie olejeku cytronelowego, który skutecznie odstraszał komary (a mnie baaardzo lubią). Mój narzeczony używał takich małych saszetek z kremem o zapachu lawendy. Niestety u mnie to nie działało tak dobrze.

  • Pchły piaskowe

Nie googlujcie tego, bo nie będziecie chcieli iść na plażę! Generalnie może zdarzyć się, że traficie na plaży na pchły piaskowe, które żyją – uwaga – w piasku. My nic nie złapaliśmy, ale miejcie świadomość, że coś takiego jest. Odstrasza je (tak jak komary) Citronella, którą kupicie w 7 eleven w sprayu. Ceny nie pamiętam, ale było to tanie i wydajne. (ma bardzo intensywny zapach)

spray przeciw komarom i pchłom piaskowym tajlandia, citronella
spray przeciw komarom tajlandia

Po plaży warto porządnie opłukać stopy (najczęściej atakowane), a po powrocie z plaży się umyć. Ich ugryzienia są bolesne, więc będziecie wiedzieli, że coś jest nie tak. Nie bagatelizujcie objawów, pchły trzeba usunąć jak najszybciej.

  • Karaluchy

Można je spotkać o każdej porze dnia i nocy, są nieco większe niż standardowe 😀 Uciekają przed ludźmi i generalnie nie przeszkadzają, ale są i czasem słychać jak uciekają, gdy się idzie ulicą. Nie spotkała nas żadna nieprzyjemna sytuacja, ale należy unikać pozostawiania okruszków i jedzenia wokół siebie (np. w pokoju). 

Karaluchów nie zabijamy, bo niestety to przyciąga kolejne karaluchy. Jeden raz nam wbiegł do domku, skubańce strasznie szybko biegają! Należy go wygonić i tyle, ewentualnie zawołać hosta/właściciela o pomoc. My tak zrobiliśmy jak mrówki nam robiły wędrówkę przez domek, bo przenosiły swoje mrowisko ^^. Gościu przyszedł z takim sprayem zabijającym mrówki i po kłopocie.

  • inne

Widzieliśmy owady, które ciężko nazwać, bo po prostu ich nie znamy. Zdarzyły się przerażające jakieś dziwne skrzyżowania os z przerośniętymi bąkami. Nie dało się im zrobić zdjęcia, ale były przerażające. Jednak nic nas nie chciało zaatakować 😀 Ogólnie owady są nieco większe niż w Polsce, ale nie zauważyliśmy, żeby ich było znacznie więcej niż u nas i żeby były bardziej agresywne. Po prostu są.

To nie owad, ale popatrzcie na tego gigantycznego ślimaka! Mam rozmiar 40 😉

ślimaki, owady tajlandia

I na jaszczurkę! (siedzi na moskitierze) Akurat dłonie mam średniego rozmiaru 😀

jaszczurki tajlandia

Jaszczurek jest bardzo dużo, lgną do światła, dlatego zwykle przed domkiem są takie małe światełka, które je przyciągają, żeby nie wchodziły do domów. Zwykle są jednak malutkie, nie takie jak na zdjęciu 😀

Szczepienia

Czy w związku z tropikalnymi chorobami należy przed wyjazdem się zaszczepić? My byliśmy zaszczepieni na wszystkie obowiązkowe i zalecane szczepienia, więc nie zaszczepiliśmy się na nic dodatkowo. Jednak przed podróżą warto sprawdzić obowiązujące przepisy i zalecenia. [byliśmy tam przed pandemią]

Jedzenie w Tajlandii – ceny i wszystko co chcecie wiedzieć

Przechodząc do tematów przyjemniejszych. Tego typu mięsko dostaniecie na mieście za ok 20 baht. Słodko-słone, soczyste i po prostu przepyszne 😀

street food tajlandia

Kawa

kawa tajlandia

Ja się trochę obawiałam jak tam wygląda sprawa z kawą. Gdzieś przeczytałam, że nie dostanę zwykłej kawy, bo jest podawana tylko z cukrem, a o mleku to można zapomnieć. Na szczęście i czarna, i biała kawa była – w dodatku bardzo smaczna

Zwykła czarna kawa to koszt ok 20-30 baht i najlepsza była w Amazon Cafe (logo z papugą), a znośna była w 7 eleven. Nie piłam kawy z mlekiem, ale nie jest jakoś dużo droższa. Mimo, że mleko w Tajlandii (i ogólnie Azji) jest sporo droższe. W ogóle zaskoczyło mnie to bardzo pozytywnie, że około połowa kupujących kawę (kochają kawę z lodem!) miała swoje kubki termiczne lub zwykłe. Generalnie o kawę nie trudno – uff! 

A na zdjęciu powyżej widzicie, że nawet mają specjalne słomki do kawy 😀

Jedzenie na mieście

I najczęściej spotykane pytanie:

Czy można korzystać z lodu w napojach?

jedzenie na mieście w garkuchniach tajlandia

Właściwie wszędzie gdzie jedliśmy była dostępna woda z lodem przynoszona wraz z posiłkiem. Pewnie słyszeliście, żeby nie pić tej wody, bo lód często jest z wody kranowej, niezdatnej do picia. Jednak w większości przypadków lód jest ze specjalnych zamrażarek przywożonych przez firmy zajmujące się dystrybucją wody pitnej. Lokalsi też korzystają z tej wody i tego lodu, także nie powinniśmy się naciąć na żadne nieprzyjemności. 

My profilaktycznie, dwa tygodnie przed wyjazdem, zażywaliśmy probiotyki, a po przyjeździe jeszcze tydzień. Nie wiem czy to było potrzebne, ale na pewno bardzo łagodnie przeszliśmy zmianę flory. W pierwszym tygodniu po przyjeździe nie piliśmy wody z lodem i bardziej dbaliśmy o to gdzie i co jemy. Jednak z perspektywy czasu myślę, że może trochę przesadzaliśmy. Tajowie naprawdę bardzo dbają o higienę jedzenia. I choć może będziecie siedzieć na lepiących się stołeczkach to jednak o jedzenie nie powinniście się martwić 😀

Jednak pamiętajcie o złotej zasadzie: jeśli zapala Wam się czerwona lampka, czujecie, że coś jest nie tak – odpuście, zwykle nie warto ryzykować.

Woda kranowa nie jest zdatna do picia, choć w miastach jest znacznie czystsza niż na wyspach i na prowincji. W Tajlandii kontynentalnej i na Phuket nie płukaliśmy szczoteczek wodą z butelki ani nic z tych rzeczy, ale nie wiem jak sprawa wygląda na wyspach. W Kambodży (w Siem Reap) woda na pewno była gorszej jakości – swędziała mnie po niej skóra i musiałam uważać, żeby się nie podrapać, bo pojawiały się podejrzane zaczerwienienia.

W Tajlandii jedzenie na mieście to część życia i codzienność nie tylko dla turystów. Street food zobaczycie na każdym kroku, a jedzenie na mieście dzieli się (według mnie) na 3 kategorie:

Garkuchnie / nocny market

garkuchnie nocny market(to niebieskie pudło to zamrażarka z lodem)

Dosłownie kuchnia na ulicy.  Bardzo często z paroma stolikami dla klientów. Tutaj zjecie zupę, pad thaia lub inne smażone danie. Mają ograniczony dostęp do wody, więc dań do wyboru jest ok 1-3 z różnymi wariantami. Jeśli zupa to ona ciągle jest gotowana i w ciągu dnia jej smak może się zmieniać 😀 Jednak to ciągłe gotowanie zapewnia higienę jedzenia 🙂 Zupa może być słodka, możesz dobrać do niej mięso lub jajko, generalnie rzadko kiedy wiesz czego się spodziewać, ale raczej będzie smacznie! Choć bardzo często jedzenie będzie słodkie, z MSG (glutaminian sodu). Bardzo często na stoliku będą przyprawy (my korzystaliśmy, bo naprawdę były używane i schodziły) takie jak: MSG (biały proszek), orzeszki ziemne, chilli, sos rybny, sos chilli.

zupa tajlandia

Jeśli coś smażonego na woku to może być to pad thai (nasze ulubione jedzenie) lub coś podobnego. Jako dodatki do wyboru najczęściej: mięso (takie białe z czerwoną marynatą, kurczak, owoce morza – najczęściej krewetki)

Pad Thai podany na liściu bananowca. W ogóle obczajcie tą ceratę, ten klimat nie do podjebania 😀

pad thai tajlandia

Ceny za posiłek od 20-45 bahtów. My najczęściej jedliśmy za 30-35 (czyli ok 5 zł). Najczęściej naprawdę mogliśmy się najeść 🙂

Zwykle płaci się przed posiłkiem. 

Czasem można w takich budkach kupić coś bardziej fast foodowego i na wynos, jak ryż w woreczku i mięso na patyku. Pyszne to było!

street food tajlandia

Restauracyjki

tajlandia jedzenie

Bardzo często możemy spotkać taką zabudowę, że jest taki bloczek mieszkalny, gdzie na piętrze (lub dwóch) mieszka rodzina, a na parterze mają biznesik. I tym biznesikiem często jest coś w rodzaju baru mlecznego lub małej restauracyjki. Tam już mamy bogatszy wybór jedzenia (całe menu, ze śniadaniami, obiadami i deserami), jest czyściej, schludniej i drożej 😀 Ale nie za bardzo. Ceny od 30-100 baht. Ponownie – my zazwyczaj jadaliśmy za 30-35.

Nie zawsze mają menu obrazkowe, więc warto wtedy zapytać po angielsku czy mają ryż albo kurczaka, czy co tam chcemy. Możemy dostać nieco losowe danie, ale będzie smacznie i bardziej domowo 🙂 Bardzo miłe wspomnienia mamy z takimi miejscami. Niestety nigdy nie zauważyliśmy, żeby mieli napisane na zewnątrz godziny otwarcia.

Czasami możemy natknąć się na jedzenie, które wyglądać będzie normalnie, ale nie będziemy mieć pojęcia co to tam pływa. Tak było w przypadku tej zupy na zdjęciu poniżej. Przez to, że składniki były dziwne, to jej nie zjedliśmy. Mózgi nie ogarniały co to za konsystencja, czy to grzyb, czy mięso, czy warzywo czy co. Sama „woda” była smaczna, ale niestety doświadczenie średnie 😀

dziwna zupa tajlandia

Były też pyszne rzeczy (choć te kulki białe to coś rybnego i też „dziwne”, ale zjadłam :D)

jedzenie tajlandia

Niestety więcej zdjęć jedzenia nie zrobiliśmy, ale nie jedliśmy tylko zup 😀

Uważajcie też, żeby nie wbić się komuś na chatę 😀 Raz prawie tak zrobiliśmy i do tej pory nie jesteśmy pewni czy to była taka otwarta kuchnia dla całej ulicy (tak to wyglądało), czy miejsce, w którym moglibyśmy zapłacić za jedzenie. Pewni jesteśmy tego, że jakbyśmy weszli, poprosili o jedzenie i zapłacili to by nas po prostu obsłużyli 😀

W takich miejscach zwykle płaci się po posiłku. 

Restauracje luksusowe lub dla turystów.

W takich miejscach nie jedliśmy 😀 Ceny od 60 baht, wszystko co wyłowione z morza lub oceanu możecie tu znaleźć. Często żywe, trzymane w akwariach. Ceny w restauracjach w Tajlandii są niższe niż w Polsce w podobnych miejscach, więc zapłacicie mniej za podobny standard czy luksus. To się tyczy niemal wszystkiego, a przynajmniej tak było przed pandemią.

Często mogą być puste, ale bardzo ładne – nie mam żadnych wskazówek co do tego tematu.

targi i owoce morza tajlandia

Tajlandia to raj dla wielbicieli owoców morza – my niestety do nich nie należymy i pod tym względem nie mamy zbyt dużo do powiedzenia 😀

Jeśli chodzi o porady to jak wszędzie – lepiej jeść tam gdzie jest ruch. Jeśli w danym miejscu widzicie pustki – może nie warto sobie nim zawracać głowy? Na pewno za rogiem znajdziecie coś innego, bo w Tajlandii street foodu jest naprawdę sporo.

Nabiał i produkty mleczne w Tajlandii

Jest droższy niż u nas i wielu produktów po prostu nie ma. Myślę, że przez tą drastyczną zmianę diety nabawiłam się jakiś niedoborów, głównie wapnia (moje zęby stały się bardzo nadwrażliwe. Na pewno jadąc po raz kolejny wezmę sobie jakieś suplementy z wapniem, które i tak tutaj na co dzień biorę. Można kupić jogurty (nawet naturalny jest mega słodki)

jogurty tajlandiaSą też napoje mleczne i sojowe. Całkiem często pijaliśmy kakao z pierwszego rzędu (5 od lewej).

mleko tajlandia

W Tajlandii jedzą sporo mięsa i kiełków, mało warzyw (pomidory, marchewki i inne są bardzo drogie). Podstawą jest oczywiście ryż, a jedzenie jest dość tłuste. Możemy dostać warzywa, których nie znamy:

warzywa tajlandia

Btw. warto mieć taki podróżny widelco-łyżko-nóż 🙂

Dla pocieszenie dodam, że banany są tanie, bo rosną wszędzie 😀

banany_tajlandia

Alergie

Orzeszki ziemne są bardzo powszechne. Właściwie nie jedzą glutenu i laktozy – czuliśmy się tam bardzo lekko i rzadko spotykały nas wzdęcia czy gazy 😀

Jeśli macie jakieś pytania dotyczące jedzenia i alergii to zadawajcie pytania w komentarzach – obiecuję odpisywać!

Jedzenie w sklepach

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie spróbowali lokalnych słodyczy, przekąsek czy napojów. Poniżej będą głównie nasze ulubione produkty lub jakieś ciekawostki.

Ukochane babeczki za 10 baht! Przepyszne, wilgotne, sycące, no świetna przekąska na podróż.

jedzenie tajlandia 7 eleven

Inne ulubione ciastka, podróbki oreo, zarówno w wersji waniliowej, jak i czekoladowej – pychota za 10-15 baht.

ciastka tajlandia

Jogurt pitny, wodnisty, mega słodki, o nie wiadomym smaku (niby ananas) 😀 Ale pity regularnie, innych smaków nie polecam!

jogurty pitne tajlandia

Nie jesteśmy fanami owoców morza, ale jest mnóstwo przekąsek w tym klimacie:

przekąski tajlandia
algi tajlandia

Jedzenie w Tajlandii jest słodkie, wszystko jest słodkie, ale to jest przegięcie. Nawet nie wiem co to było, ale niestety wyrzuciłam połowę. Jako ciekawostka warto spróbować 😀

jedzenie tajlandia

 Zupek chińskich jest tutaj naprawdę dużo, a w 7-eleven możecie sobie je zalać wrzątkiem 🙂 W supermarkecie cała półka z pojedynczymi zupkami i wielopakami:zupki chińskie tajlandia

Jeśli chleb to tylko tostowy. Możecie sobie kupić jedną kromkę lub całą (parszywą) kanapkę.

chleb tajlandia

Ciekawostki z Tajlandii

To zupełnie inny świat i nawet, jeśli przeczytacie wpisy blogowe o tym kraju to i tak na pewno coś Was zaskoczy. Mimo to uważam, że poniższe rzeczy są ciekawe i warto o nich wspomnieć 😀

W bardzo wielu miejscach możecie zobaczyć takie „ołtarzyki” z Królem Tajlandii. Za mówienie źle o Królu i deptanie jego wizerunku można mieć bardzo duże nieprzyjemności.

król tajlandia

W cudownym parku Lumphini w Bangkoku można znaleźć swobodnie biegające warany.

park lumphini warany

Bardzo miło wspominamy to miejsce. To taki trochę Cental Park w Bankgoku.

bangkok park Lumphini

Taksówki mają bardzo często wściekło różowy kolor. W ogóle bardzo podobało mi się to w Tajlandii, że jest bardzo kolorowa.

taksówki tajlandiaCzęsto można się spotkać ze słodkimi/dziecięcymi motywami w rzeczach i informacjach niekoniecznie dla dzieci. Cerata przy garkuchni z motywem z bajki (zdjęcie przy akapicie dotyczącym jedzenia) albo kocyk w hostelu w żyrafy:

kocyki w hostelach tajlandia

Oprócz donic z roślinami stojących na chodnikach (zdjęcie na początku wpisu) możemy zauważyć sadzawki z rybami lub liliami:

sadzawki w donicach tajlandia

Absolutnym hitem były dla mnie domki dla duchów. Są one powiązane z ich wierzeniami (buddyzmem) i generalnie chodzi o to, żeby duchy nie nawiedzały domów mieszkalnych to buduje się dla nich specjalne małe domki. Tam umieszcza się jedzenie, aby były zadowolone. Możemy je spotkać wszędzie, nawet w najbiedniejszych częściach (slumsach na wodzie).

Te pomarańczowe kwiaty też mają jakąś symbolikę, ale nie do końca udało mi się to rozgryźć. Czerwone, słodkie napoje są dedykowane dzieciom-duchom.

domki dla duchów tajlandia

Najbardziej rozczulił mnie jednak ten domek, wyglądał zupełnie inaczej niż wszystkie dotychczasowe:

domek dla duchów chiang rai

W środku można zauważyć, że jest dobra impreza:domek dla duchów chiang rai (2)

Głównie mrówek, ale kim jestem, żeby podważać sens czyichś wierzeń.

Na Phuket warto zobaczyć wzgórze, na którym mieszkają małpy. Trzeba uważać, bo zaczepiają turystów, ale ciekawe i przerażające jest zobaczyć je na żywo.

małpy_phuket

Nie mogłabym zignorować tematu kabli. No straszny i codzienny widok!

kable azja południowo wschodnia

Podobało mi się ich podejście do komunikacji miejskiej, komunikaty o prawidłowym zachowaniu oraz organizacja np. tutaj do autobusu:

tajlandia społeczeństwo kolektywne

Na końcu zostawiłam świątynie, których na pewno się jeszcze naoglądacie, ale te głupio tak pisać o Tajlandii bez wrzucenia takich zdjęć 😀

świątynia bangkok
świątynia bangkok
świątynia phuket

Co wziąć ze sobą do Tajlandii?

Napiszę Wam z perspektywy osób, które miały do dyspozycji max 10 kg bagażu, ze względu na ograniczenia bagażu podręcznego w samolotach. Postaram się nie pisać tutaj o rzeczach oczywistych jak majtki, skarpetki, strój kąpielowy itp 😀

Kolejność przypadkowa.

1. Moskitiera.

Mimo, że większość pokoi i domków ma moskitiery w oknach, to bywają one dziurawe, ale nie to jest najważniejsze w zabraniu moskitiery. Najistotniejsze jest to, że jeśli wynajmiecie tani nocleg, gdzie nie ma klimatyzacji, to prawie na pewno będzie wiatrak i szeroko uchylne okna (które mogą mieć właśnie dziurawe moskitiery). W Bangkoku zdarzyło się, że musieliśmy zawiesić moskitierę, włączyć wiatrak i rozchylić okna, żeby było komfortowo i bezpiecznie. Gdy raz tego nie zrobiliśmy to pokąsiły mnie komary tak, że potem dwa tygodnie miałam siniaki… ale na szczęście nie zachorowałam na dengę 😀

My zakupiliśmy także jedwabne prześcieradło do śpiwora. Było przydatne z podobnego powodu. Chroni przed komarami, może się przydać, gdy śpicie w średnio higienicznych warunkach, lub brakuje Wam koca (choć te zawsze były tam gdzie spaliśmy).

2. Furagina – jak wspominałam wyżej, w Tajlandii jej nie ma.

3. Klapki.

Nie tylko pod prysznic czy na plażę. Przydadzą się także, gdy dopadnie Was deszcz. W ciągu półtora miesiąca deszcz dopadł nas raz, ale trwał nieprzerwanie dwa dni. To nie była mżawka, czy lekki deszczyk, tylko nieprzerwana pompa. Niestety pranie, które zrobiliśmy nie wyschło, choć było ciepło 😀 Ten czas spędziliśmy w domku, ale musieliśmy wychodzić na posiłki na mieście. I wtedy całe na biało wkraczają klapki i parasol. Woda jest dosłownie wszędzie, ale jest na tyle ciepło, że nie potrzeba kurtek. A wiadomo, buty sportowe, w których chodziliśmy na co dzień zaraz by przemokły.

4. Ciepłe rzeczy. 

Jeśli czytaliście cokolwiek o Tajlandii to na pewno obiło Wam się o uszy, że lubią klimę. Taaaaak. Raz musieliśmy czekać na lotnisku parę godzin na kolejny samolot i zmarzliśmy przeokrutnie! Nic nie pomogło to, że ubraliśmy na siebie wszystkie ciuchy i kupowaliśmy gorące zupki chińskie, żeby się ogrzać. Na zewnątrz jest jakieś 30-35 stopni, a oni kochają klimatyzację ustawioną na 18. Wchodząc do galerii, kolejki, sklepu, właściwie każdego budynku i pojazdu możecie się ochłodzić lub przeziębić 😀 Jakaś ciepła bluza czy polar powinna wystarczyć, gdy okaże się, że czeka Was dłuższy pobyt na lotnisku.

5. Nawilżane chusteczki i żel antybakteryjny.

Jak w każdej podróży, must have. Kupicie to także na miejscu 😉

6. Długich spodni do świątyń nie bierz/nie kupuj.

Takie typowo baggy, z motywem słoni czy innym kupisz na miejscu za ok 12-15 złotych. (100-150 bahtów)

7. Nakrycie głowy i kremy przeciwsłoneczne – uwaga! – tam słońce pali. 

Dosłownie pali skórę. Więc warto się na to przygotować. Oczywiście wszystko też kupisz na miejscu, ale dobrze mieć coś sprawdzonego. Pamiętaj, że część kremów przeciwsłonecznych zawiera filtry szkodliwe dla środowiska (dokładniej rafy koralowej) np.:

  • oksybenzon / benzofenon-3 
  • filtry z (nano) w nazwie
  • oktokarboksylan
  • ethylhexyl methoxycinnamate

Jednak nie daj się nabrać na informacje, że oleje z pestek marchwi czy inne olejki chronią przed UV! Nie mają one takich możliwości, a olej nałożony na skórę może zadziałać jak soczewka i po prostu opalisz/spalisz się szybciej. 

Warto rozważyć stroje kąpielowe (szczególnie dla dzieci), które mają właściwości ochronne.

8. Kartę Revolut + gotówkę (euro, dolar)

Albo inną kartę, która gwarantuje wymianę walut po korzystnym kursie giełdowym i bezpłatne wypłaty z bankomatów na całym świecie oraz gotówkę – najlepiej dolary lub euro.

Wypłaty z bankomatów w Tajlandii niestety zawsze są płatne. O ile się nie mylę (w trakcie pandemii coś mogło się zmienić) – do 10000 THB wypłata kosztuje 200 THB. 

9. Ksero dokumentów i ubezpieczenia w wodoszczelnych koszulkach.

A jeśli macie w planach podróżowanie np. do Kambodży czy innych krajów to warto mieć ze sobą zdjęcia o odpowiednich wymiarach. My musieliśmy swoje zrobić w Tajlandii, co było śmiesznym przeżyciem, ale zdjęcia mamy takie sobie 😀

10. Wodoszczelne opakowanie na telefon.

 Lub inne rozwiązanie, które pozwoli Wam beztrosko taplać się w wodzie nie obawiając się o rzeczy na brzegu. Może to być bojka z suchą kieszenią albo coś tym stylu.

11. Wodoodporne pokrowce na plecaki.

Na przykład takie.

lub wodoodporny plecak, który możecie wziąć na plażę.

12. Nerka lub plecak.

Na przykład taki mały lekki plecak, najlepiej zwijany do małej kulki.

Może być coś taniego, byle utrzymało 1,5l butelkę wody i jakieś drobiazgi podczas wypadów na miasto.

13. Ręczniki z mikrofibry

Na przykład takie – nawet jeśli będziecie mieli ręczniki w miejscu, w którym śpicie to warto mieć także własne. A to na plaże, a to na basen, a to po prostu – gdyby standard higieny nie był najwyższy. 

14. Małe, podróżne szczoteczki do zębów.

Link do takich z nitką do zębów i ochronką.

15. Dość oczywiste, ale – dobre okulary przeciwsłoneczne!

Nie z sieciówki, a z optyka 😉

Miesiąc życia w Tajlandii wyniósł nas (2 osoby) ok 3500 złotych, pokrywając wszystkie koszty pobytu.

most tajlandia

Jeśli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach – z chęcią odpowiem!

Scroll to Top