W ogóle nie wiem czy to tylko mi się tak wydaje, czy może ja czegoś nie ogarniam, ale pielęgnacja w dzisiejszych czasach to nie bułka z masłem!
Ojjj nie, nie. To już nie wygląda tak, że myjesz twarz czymkolwiek co masz pod ręką i tyle. Czasem nałożysz coś co nazywa się po prostu „krem” i sprawa załatwiona. O NIE NIE NIE!
Teraz pielęgnacja jest wieloetapowa i dobrana do potrzeb Twojej skóry i mogłabym to wyśmiewać, ale nie ma powodu. Są nadal oczywiście ludzie wycierający tym samym ręcznikiem buzię i dupę. Do tego wyglądający przy tym absolutnie bosko, ale dajcie spokój i tak nikt nie wierzy w ich istnienie. 😀
Moja cera nie należała do najłatwiejszych, bo dosyć wcześnie miałam problemy z trądzikiem młodzieńczym i ogólnie najpiękniej to nie było. Idealnie gładka nigdy nie będzie, ale nie o to chodzi, a w życiu nikt nie ma na twarzy wygładzającego filtra. Jednak nie przyszłam tu po to, żeby sobie narzekać, a żeby Wam powiedzieć co się sprawdziło przy pielęgnacji mojej cery tłustej/mieszanej i jak w ogóle do tego podchodzę.
Najpierw filozofia
Nie byłoby tego wpisu, gdyby nie chęć podzielenia się z Wami rozwiązaniem moich „problemów”. Piszę to w cudzysłowie, bo są to nadal błahostki, ale czasem urastały w mojej głowie do rangi problemów. Szczególnie wtedy, gdy miałam duży problem z trądzikiem po odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych. Ojjj bolało, bardzo. I tylko dlatego wiem, co mniej więcej mogą czuć dziewczyny z nasilonym trądzikiem i problematyczną skórą. I tylko po tym epizodzie uznaję, że moje nastoletnie problemy z cerą to był… pryszcz 😀 Łohoho, ale gra słów! Owacje na stojąco! Dobra, wystarczy, dziękuję.
Jednak bardzo dużo się wtedy nauczyłam, bo czytałam wiele na temat zarówno naturalnej pielęgnacji, jak i ogólnie działania skóry. Wydaje mi się, że to jest bardzo ważne, żeby najpierw zrozumieć jak ona działa. Poznałam jej potrzeby trochę bliżej i mimo, że nie mogę powiedzieć, że się na tym znam to jednak moja skóra wygląda dużo lepiej niż kiedyś. I to nie za sprawą drogich kosmetyków i kosztowych zabiegów, a raczej zmiany podejścia do jej potrzeb.
Kiedyś myślałam, że skórę tłustą i trądzikową to trzeba odkażać, oczyszczać i najlepiej maltretować jak najbardziej, a ona odpłaci nam się cudowną gładkością i pięknym wyglądem. Pewnie się domyślacie, byłam w błędzie, ale wiecie co? Nie wiedziałam o tym, nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy, że to co robię to właśnie tak wygląda. Gdy odkryłam, że moja cera to organ, który spełnia szereg funkcji to magicznie moje pory się oczyściły i stała się jasność. Dobra, aż tak łatwo nie było.
Przede wszystkim: mniej znaczy więcej.
Przy skórze tłustej istotnym jest, aby jej nie zapchać, ani nie przesuszyć. Wiadomo – zapychanie powoduje rozszerzanie się porów, a potem zaskórniki, a tego nie lubimy. Do tego przesuszenie powoduje nadmierne wydzielanie sebum, które może skończyć się zapchanymi porami. Trzeba znaleźć równowagę i na początku jest to dosyć trudne.
O skórze suchej wybaczcie, ale nie wiem nic. Jednak niektóre produkty (tak jak polecane przeze mnie toniki), o których napiszę będą dobre także dla takich cer. Tak samo jak ogólne podejście i filozofia, którą przedstawię 🙂
O cerze suchej wiem tyle, że wazelina (/parafina) jest dla niej zwykle akceptowalna. Przy skórze tłustej ja totalnie unikam wazeliny/parafiny/olejów mineralnych. Niestety takie substancje mogą zatykać pory, a one mają już wystarczająco dużo roboty – tu przeczytacie o nich więcej.
Wiem jak działa skóra, co dalej?
Jak już ogarniamy po co są te pory w skórze, to trzeba byłoby im nieco pomóc, a już na pewno im nie przeszkadzać. Dlatego obserwuję moją skórę i jeśli czuję, że jest nieco ściągnięta – zastanawiam się nad produktem, który zaspokoi jej potrzeby. Czasem użyję tylko serum (uwaga! gdy powietrze jest zbyt suche, samo lekkie serum może wysuszyć nam skórę – tu poczytacie o tym więcej). Rzadko kremuję czoło, ale zawsze kremuję skórę pod oczami. Czasem nie nakładam nic, albo tylko tonizuję. Tonik też warto użyć w zależności od potrzeb skóry. Często mam dwa toniki (jeden bardziej nawilżający, a drugi ściągający) i stosuje je zamiennie, obserwując czego moja skóra potrzebuje. Bo o tym, że toniki są istotne w pielęgnacji chyba wiecie? 😀
Nie kieruję się tym, żeby kremować twarz codziennie, bo wszyscy tak mówią. Jeśli nie nakładam makijażu, a moja skóra jest nawilżona, to po co jej krem? Skupcie się na potrzebach swojej skóry. Nie sugestiom i reklamom, że serum trzeba nakładać pod krem, po toniku i esencji, a najlepiej to jeszcze potem nałożyć maskę na noc. Spoookojjnie! Zwolnijcie, obserwujcie cerę i dostosujcie pielęgnację do tego co widzicie, a nie do zaleceń „rób peeling dwa razy w tygodniu” itp. Oczywiście to są zazwyczaj dobre rady, ale gdy robicie to na oślep i peelingujecie skórę, która akurat potrzebuje nawilżenia to tylko sobie szkodzicie. Gdy podejdziecie do niej indywidualnie, okaże się, że mimowolnie wyjdzie Wam peeling te dwa razy w tygodniu, ale w odpowiedniej dla Waszej cery chwili.
Każda cera jest inna, więc i pielęgnacja musi być indywidualna
Cera tłusta, gdy już odzyska równowagę – nie potrzebuje dużo. Czasem nawet po myciu nie nakładam nic więcej po za kremem pod oczy. Co innego cera trądzikowa lub problematyczna, one potrzebują ciągłej uwagi i reakcji na aktualne potrzeby. Jednak nie pytajcie osób w internecie a co polecasz na trądzik?, ponieważ nie da się tak trafić z pielęgnacją na odległość, bez wywiadu i badań. Gdy ktoś Wam wtedy radzi: kupcie to i to, to nie słuchajcie go, bo to jest co najmniej nieprofesjonalne. Często niestety na różnych forach widać takie porady, najczęściej z linkami do konkretnych produktów. Niestety takie osoby zarabiają na Waszej nadziei i desperacji, nie mając pojęcia o pielęgnacji cery.
Co innego dermatolog, który postara się poznać źródło problemu i skupi się na konkretnych potrzebach Waszego organizmu, a co innego randomowa osoba w internecie „bo jej pomogło” albo „zna świetny produkt”. Z drugiej strony dermatolog przepisujący na oślep antybiotyki lub drogie apteczne kremy też nie jest dobrym wyborem. Często problem też wynika z potrzeb całego organizmu, a nie tylko buzi, a ta kwestia jest często pomijana. Dlatego doradztwu przez internet mówię stanowcze: ostrożnie i z dystansem 😉
Ja tylko postaram się przedstawić Wam wskazówki, które wydają mi się uniwersalne i pomocne w obraniu drogi do doboru właściwych dla Ciebie kosmetyków.
Pierwsza to: OBSERWACJA.
To naprawdę ważne. Pomyślcie sobie też tak: jak kiedyś kobiety dbały o cerę bez tych serów, esencji, hydrolatów, toników, kremów, masek, i innych mazideł, a do tego influencerek mówiących jak tego używać? Po prostu szły za potrzebą. Miały suchą skórę – szukały czym ją nawilżyć. Oczywiście upraszczam, ale chodzi mi o ideę obserwacji. Jednak nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o patrzenie na każdy por i pryszcz pod lupą! Raczej o obserwacje ogólnie jak wygląda skóra. Moim błędem było przyglądanie się każdej niedoskonałości, bo chciałam mieć idealną cerę jak z reklamy. Jednak to zwykle jest wynik retuszu i okazało się, że istnienie porów trzeba zaakceptować. Zwracam uwagę na to czy moja cera jest miękka, czysta, sprężysta, nawilżona i ma zdrowy koloryt. Dążę do jej zdrowego stanu.
Na przykład gdy widzę, że robią mi się zaskórniki to jest sygnał dla mnie, że przesadziłam z kremami, albo znowu zapomniałam o peelingu/oczyszczaniu. Gdy moja skóra jest po umyciu ściągnięta – potrzebuje nawilżenia. Łatwiej ją już obserwować, gdy osiągnie równowagę, ale więcej dowiecie się o tym od Czarszki. W tym wszystkim pomoże nam nie noszenie makijażu – czyli idealnie się składa teraz, podczas kwarantanny/izolacji i obowiązkowych maseczkach na twarz. Makijaż obciąża naszą skórę i gdy nie umiemy jej pielęgnować – może utrudnić osiągnięcie równowagi.
Nie jestem także fanką kopiowania czyjejś pielęgnacji, bo nie wszystkim się sprawdzi to samo, a do tego pomijamy tutaj całkowicie obserwację potrzeb naszej skóry. Owszem, sugerowanie się czyimiś wyborami jest super drogą do poznania wartościowych kosmetyków, które spowodują, że nasza skóra będzie lepiej wyglądać. Jednak bezrefleksyjne kopiowanie może być zgubne.
Więcej info o obserwacji skóry opowiedziała Czarszka tutaj.
Nie wymieniaj całej pielęgnacji na raz
Okej, już wiesz, że coś tu nie gra. Twoja cera się zapycha, pojawiają się zaskórniki, wypryski, a jednocześnie jest szara i ściągnięta. No coś ewidentnie nie pykło w pielęgnacji. Tylko co dalej?
Szukasz kogoś z piękną cerą, albo jakiegoś guru kosmetycznego I DAWAAAJJJ wyrzucasz wszystko i kupujesz nową pielęgnację zachwalaną przez znaną/nego influencera.
Bez sensu. To tak nie działa. Zastanów się co może jej szkodzić i zmieniaj kosmetyki raz na jakiś czas, ale nie wszystkie na raz, tylko po kolei. Ja tym sposobem odkryłam, że to właśnie parafina robi duże bubu, a na przykład gliceryna działa idealnie. Gdy teraz jest czas pandemii i izolacji, a ty siedzisz sobie grzecznie w domu to wymarzony czas na takie eksperymenty. Nie maluj się i obserwuj swoją cerę.
Być może warto zmienić kremy z parafiną na takie bez? Zastanów się, który z kosmetyków Ci służy, a który może wpływać negatywnie. Może tonik z alkoholem podrażnia Twoją skórę? Coraz więcej osób jest świadomymi konsumentami i zagląda do składów produktów, które kupuje. Myślę, że warto spróbować samemu, choć na początek jest to nieco czasochłonne. Coraz więcej firm stawia na lepsze składy i ekologiczne opakowania, bo konsumenci tego chcą. Jest łatwiej o dobre kosmetyki i każdy może na tym skorzystać. Poniżej powiem Ci na co warto zwrócić uwagę na początek.
Pewnie słyszałaś o równowadze hydrolipidowej skóry i mikrobiomie.
To są dwaj twoi sprzymierzeńcy. Gdy twoja skóra jest zbyt oczyszczona, wyjałowiona – staje się przesuszona, a to już prosta droga do stanów zapalnych, zaskórników i wyprysków. Dlatego uważaj, żeby nie używać zbyt agresywnych detergentów do twarzy. Oczyszczaniu mówimy tak, zdzieraniu skóry mówimy nie. Co mam na myśli?
Zdradzę Ci sekret – większość kosmetyków dedykowanych cerze tłustej i mieszanej jest dla niej zbyt agresywnych. Są bardzo silnie oczyszczające dla skóry, a ona się zaczyna bronić i koło się zamyka. Powoli się to zmienia, ale na dobry początek: unikaj alkoholu w składzie. To najczęściej stosowany składnik w takich kosmetykach i ogólnie nie jest zły, ale zakładam, że chcesz odkryć co Ci szkodzi, a to może być pierwszy krok. Mówię tutaj o:
- Ethanol
- Alcohol
- Alcohol denat
Popularnym składnikiem jest także kwas salicylowy. Ogólnie ma świetne właściwości, ale na przykład mi nie służy. Niestety po nim moja skóra się buntuje, czyli reaguje podrażnieniem oraz wysuszeniem. To nie oznacza, że każdy tak ma! Niektóre cery bardzo dobrze reagują na ten kwas, dlatego jest on powszechnie stosowany, jednak ja go unikam.
Musisz niestety przekonać się sama, czy dany składnik u Ciebie działa, czy nie.
Moja skóra uwielbia się z kwasem glikolowym, ale z migdałowym już nie. Oba są dedykowane dla cer tłustych, ale jak widać nie wszystko co dedykowane musi Ci się sprawdzać.
Pewnie też słyszałaś o SLS i innych (Sodium Laureth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Lauryl Sulfoacetate, Sodium Myreth Sulfate, Sodium Coco-Sulfate) – to są silne substancje myjące, które mogą przesuszać Twoją buzię. Często są także w peelingach, co jest dodatkowo drażniące. Tak samo jak przy kremach, obserwuję moją skórę, gdy mam ją umyć. Jeśli widzę, że jest ściągnięta i wysuszona – używam tylko delikatnych żeli do mycia. Jak zauważyłam, że powinnam jednak wykonać peeling to sięgam po enzymatyczny lub szczoteczkę soniczną, a nie po mechaniczny z drobinkami. Skóra jest po nich gładka i złuszczona, ale nie podrażniona i nastawiona na obronę.
Mam nadzieję też, że wiecie o co chodzi w dwuetapowym oczyszczaniu buzi?
W skrócie:
- Lepiej umyć dwa razy, ale łagodnym żelem.
- Zmycie makijażu to dopiero pierwsze mycie.
- Płyn micelarny nie wystarczy do oczyszczenia buzi.
A jak nie wiecie, to przeczytajcie tu.
Unikam też silikonów w pielęgnacji, bo na moją buzie działają podobnie jak wazelina. Jednak w makijażu je akceptuje, bo dla mnie to zupełnie inna sprawa. Wiem, że to swego rodzaju niekonsekwencja, ale nie ma ludzi krystalicznie konsekwentnych, więc wybaczcie i mi tą nieracjonalność 😀
Kroczek po kroczku zmieniaj poszczególne produkty w swojej pielęgnacji i zobaczysz co działa na jej korzyść, a co nie. Jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy jako pierwszy etap pielęgnacji to tu napisałam o tonikach, a tutaj o samym oczyszczaniu.
Post o kremach i serach pojawi się za niedługo, bo miał być razem z tym wpisem, ale wyszło miliard słów i nikt by tego nie czytał!
jakby ten miał ktoś przeczytać 😀
Po drugie, lub trzecie: cierpliwość
Ja naprawdę wiem jakie to jest wkurwiające jak się starasz i kombinujesz, i nic się nie zmienia już drugą godzinę! Niestety skóra potrzebuje czasu, dlatego nie wszystko na raz! Zwolnij i daj jej czas na reakcję. Mówi się, że tydzień to za mało, żeby dowiedzieć się czy dany krem nam pasuje lub szkodzi. Dokładnie tak samo jest ze wszystkim innym. Docieranie się pielęgnacji ze skórą trwa miesiącami, tym bardziej, że przecież mamy zmiany hormonalne, zmiany pogody i żywienia. Dochodzi do tego stres i to, że z wiekiem skóra też jest inna.
Dlatego nie wymagaj od swojej cery natychmiastowej poprawy, bo przecież zmieniłaś krem na dzień i na noc! Daj jej czas, niech się przyzwyczai. Wiem, że każdy z nas ma swoje nawyki i przyzwyczajenia, dlatego czasem ciężko przestawić się na zmiany, ale jeśli chcemy poprawić wygląd swojej skóry to nie możemy postępować tak samo i oczekiwać innych rezultatów, jak kiedyś powiedział ktoś mądry.
Po czwarte: nie nakręcaj się
To jest dziwna rada, co nie? Co ma piernik do wiatraka zapytasz. A no ma.
Kiedyś przeczytałam, że mydło szkodzi skórze, bo ma za wysokie ph (skóra ma jakieś 5,5 a mydło 7-8) i ogólnie do twarzy to się nie nadaje. Jako nastolatka oczywiście rzuciłam mydło w kąt i nie używałam go w ogóle do niedawna (czyli dajmy na to – do 24 roku życia). Teraz mam do niego inne podejście. Używam czasem do całej buzi, a czasem tylko punktowo na wypryski. Mydło nie jest złe – mydło ma właściwości antybakteryjne, grzybobójcze i antywirusowe. Jednak może wysuszać skórę, gdy używamy go codziennie. Dlatego używam go strategicznie i zauważyłam, że moja skóra lepiej sobie radzi. Gdy coś sobie rozdrapię, wycisnę, albo widzę, że rośnie mi pryszcz – myję tę strefę buzi mydłem – na przykład szarym Biały Jeleń. Widzę jak dużo szybciej skóra się goi i regeneruje, bo jest dobrze oczyszczona. Jeśli trzeba to ją potem nawilżam lub tonizuję.
Podaję ten przykład, bo był efektem nakręcenia się.
Przeczytałam gdzieś info i potem byłam święcie przekonana, że to jest jedyna słuszna droga. Nie było tak, bo świat nie jest czarno-biały. Obecnie często jesteśmy atakowani takimi złotymi radami w stylu „wyrzuć wszystko do kosza, bo koncerny kosmetyczne chcą cię otruć” albo „tylko naturalna pielęgnacja jest wartościowa”. A ja proszę Cię: nie nakręcaj się.
Wszystko z umiarem. Tak samo jak mi nie sprawdza się wazelina do twarzy, tak moja siostra ze skórą suchą z powodzeniem ją stosuje. Moje włosy nie przepadają za naturalną pielęgnacją i z chęcią sięgam po SLS oraz silikony. Dlatego też kopiowanie czyjejś rutyny pielęgnacyjnej może być drogą donikąd. Kiedyś nawet czytałam o dziewczynie, która postawiła na tylko naturalną pielęgnację i skóra jej się tak pogorszyła, że nie może sobie teraz z nią poradzić.
Do twarzy też stosuję różne kosmetyki. Te w 100% naturalne nie zawsze mi się sprawdzają, a teraz zaczęłam coraz częściej sięgać po żele z SLS i kremy z silikonami. Wszystko jest dla ludzi i nie ma co wymieniać całej pielęgnacji na naturalną, bo w internecie jest taka moda.
Mam nadzieję, że ten wpis był dla Ciebie wartościowy. Mi dojście do takich – wydawałoby się oczywistych – wniosków zajęło dłuższy czas.
Daj znać w komentarzach jakie są Twoje porady, niech inni też skorzystają <3
Kosmetyki, które mogę polecić:
Jeśli potrzebujesz konkretnych propozycji, to stworzyłam już parę list, które mogą Ci pomóc:
- Kosmetyki z Rossmana
- Kosmetyki z Hebe
- Toniki, które polecam
- Kremy, które polecam
- Sera do zadań specjalnych
Jeśli masz problemy z zaakceptowaniem swojej skóry, chcesz się pozbyć porów i denerwujesz się, że ciągle widzisz jakieś pojedyncze zapchane pory to polecam także ten film, niestety jest po angielsku, ale automatyczne tłumaczenie na polski jest bardzo zrozumiałe 🙂