Tanie i dobre sera do zadań specjalnych

Tanie i dobre sera do zadań specjalnych

Jak już się pewnie zorientowaliście – lubię to co tanie i dobre. Wierzę, że nie trzeba dużo płacić za kosmetyki, żeby mieć ładną skórę i o nią zadbać. Staram się znajdować takie kosmetyki, które będą dobre lub bardzo dobre, a jednocześnie na każdą kieszeń.

Wyznaję taką „filozofię”, że rzeczy mają być na maksa użytkowe i mimo, że polecam różne produkty to jednak z tyłu głowy mam świadomość nadmiernego konsumpcjonizmu. Chcę wybierać rzeczy, które mają dobry stosunek jakości do ceny i o takich właśnie mówić.

Bez radykalizmu i szczucia, że ileś tam plastiku produkujemy i stosujemy za dużo chemii. Wszystko z umiarem. Dlatego tytuł jest taki, a nie inny. Bo ma być tanio i dobrze. Nie urwie Wam tyłka, bo jest tanio, ale będzie wystarczająco dobrze, żeby polecić dalej.

Niektóre linki są linkami afiliacyjnymi – za Twój zakup produktów z linka dostanę niewielki procent, co pozwoli rozwijać tego bloga dalej i pozostać niezależną blogerką 🙂

Dobre i tanie serum kolagenowe.

AVA serum kolagenowe

To serum z kolagenem morskim sprawdzi się chyba wszystkim. Polubią go skóry tłuste, trądzikowe, normalne, suche, wrażliwe (no chyba, ze nie lubisz się z konserwantem Phenoxyethanol), bo to po prostu gliceryna + kolagen.

Skład: Aqua, Glycerin, Hydrolyzed (Marine) Collagen, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Carbomer

Nie oczekujcie po nim cudów, to tylko serum, a nie zabieg kosmetyczny. Kosmetyki wspomagają cerę, a obietnice producentów należy traktować z przymrużeniem oka. To jest serum, które najlepiej działa jako booster pod krem jako dodatkowe nawilżenie. Jako, że moja skóra jest mieszana/tłusta to często używałam go zamiast kremu. Niestety tego typu serum może w takiej formie nieco wysuszać skórę, gdy w powietrzu jest za mała wilgotność. Tu dowiecie się więcej.

Więc dlaczego je polecam? Za mniej niż 20 złoty dostajemy dobrej jakości polski kosmetyk, który jest bardzo uniwersalny. Ładnie zagoi rany, nie zapcha, dobrze nawilży, jest higieniczny w użyciu, bo ma pipetkę. Bardzo je polubiłam, gdy miałam problem z trądzikiem. Koiło moją zmęczoną skórę i mogłam wylewać go na siebie nieograniczone ilości w celu nawilżenia cery. Pozostawia nieco lepką warstwę jak większość serów, dzięki glicerynie.

To serum dla mnie totalny must have. Skóry mieszane najczęściej mają problem z nawilżeniem skóry, które nie spowoduje zapychania porów. Tutaj właśnie osiągamy taki efekt, bez żadnych kompromisów. Jednak najlepsze efekty daje nałożone pod krem, dzięki czemu możemy regulować poziom nawilżenia skóry. Fajnie zadziała także na poparzenia słoneczne i drobne ranki.

Czas na serum antyoksydacyjne z witaminą C

Jeśli już nie jesteś nastolatką to warto zainteresować się działaniem przeciw zmarszczkom. Standardowo po 25 roku życia produkcja kolagenu w skórze mocno spada i wolne rodniki dają w kość jędrności naszej skóry. Ja skupiam się na kosmetykach o działaniu antyoksydacyjnym. Czyli zapobieganie, zamiast leczenia czy naprawy. Kolagen jest produkowany w ciele między innymi przy pomocy witaminy C, dlatego też jest coraz więcej kosmetyków, które ją zawierają. W wysokich stężeniach nakładana na cerę ma właściwości rozjaśniające.

Jednak ja przedstawie Wam kolejny booster, lecz o mocniejszym działaniu. Serum jest łagodne i nie podrażni wrażliwych cer, ale spowalniamy na proces starzenia się skóry. Zawiera stabilną formę witaminy C, co gwarantuje nam aktywne działanie oraz wyciąg z aceroli, co dodatkowo wzmacnia naczynia krwionośne i działała przeciwzapalnie.

serum AVA z wit C

To serum z witaminą C znowu sprawdzi się właściwie każdemu, ale należy używać razem z nim filtrów przeciwsłonecznych. Witamina C może pod wpływem promieni UV powodować efekt odwrotny do zamierzonego, czyli przebarwienia i podrażnienia.

skład: Aqua, Sodium Ascorbyl Phosphate, Glycerin, Malpighia Glabra Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Carbomer.

Po raz kolejny nie spodziewajcie się cudów! Skóra będzie lepiej odżywiona i nawilżona, bardziej promienna, ale na rozjaśnienie przebarwień bym tutaj specjalnie nie liczyła. Witamina C czy retinol mają działanie rozjaśniające, jednak efekty widać po miesiącach stosowania. Do szybszych efektów pokaże Wam coś innego. To serum to głównie profilaktyka, a nie natychmiastowy efekt.

Teraz coś mocnego – serum na rozjaśnienie przebarwień, spłycenie zmarszczek i zaskórniki.

Prawdziwa bomba. Nie wiem czy się nada na każdą skórę, bo jest bardzo mocne. Mamy tutaj mieszankę kwasów, które mają działać złuszczająco i dogłębnie. Skóry wrażliwe i przesuszone muszą być bardzo ostrożne lub stosować ten produkt krótko i rzadko. Mowa o krwawym peelingu, czyli silnym chemicznym złuszczaniu martwego naskórka i dogłębnym pobudzeniu komórek do regeneracji. Przy takiej kuracji trzeba uważnie obserwować skórę, a najlepiej pierwsze dwa razy stosować krócej niż zalecenia producenta. Właściwie nie jest to stricte serum.. a peeling.

Skład: Aqua/Water/Eau, Propanediol, Lactic Acid, Glycolic Acid, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Glycerin, Butylene Glycol, Passiflora Edulis (Passion Flower) Fruit Extract, Ananas Sativus (Pineapple) Fruit Extract, Vitis Vinifera (Grape) Fruit Extract, Salicylic Acid, Alcohol Denat, Daucus Carota Sativa (Carrot) Extract, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Disodium EDTA, Tasmannia Lanceolata (Pepper Tree) Fruit/leaf Extract, Sodium Bisulfite

Jednak czy działa? O tak. Zwęża pory, przyspiesza regenerację skóry i widocznie rozjaśnia przebarwienia. Wygładza blizny i pomaga uporać się ze skórą po przebytym trądziku. Ja stosowałam też w trakcie wysypu, ale nie powinno się tego robić, także nie naśladujcie 😀 Jest wiele kwasów polecanych przy cerach trądzikowych i mieszanych z tendencją do wyprysków, ale ani salicylowy, ani azelainowy, ani benzoesowy nie działały na mnie pozytywnie. Za to bardzo polubiłam się z kwasem glikolowym, który mamy tutaj tuż za kwasem mlekowym (produkowanym przez korzystne dla naszego mikrobiomu bakterie). Działał bardzo mobilizująco na moją cerę, nie podrażniając, ani nie wysuszając jej nadmiernie.

Czyli krwawy peeling od Revolution Skincare

Revolution Skincare krwawy peeling

Totalne must try na sezon zimowy, gdy jest mniej słońca! Widzę, ze teraz podrożały, jednak wydaje mi się, że to może zastąpić w pewnym zabieg u kosmetyczki, więc chyba warto wydać i te 50 złotych. Podobny jest z The Ordinary, ale z TO ma chyba mocniejszy skład i obawiałabym się podrażnień. W każdym razie jedna buteleczka tego z Revolution zrobiła tak dobrą robotę, że póki co nie widzę potrzeby, żeby powtarzać kurację. Najlepiej taki peeling zrobić w zimie, bo niestety stosowanie takich kwasów wiąże się z stosowaniem filtrów przeciwsłonecznych, inaczej czekają nas poparzenia i przebarwienia. Nawet gdy jest mało słońca to najlepiej nakładać wysokie filtry spf podczas stosowania kosmetyków z kwasami. To bardzo ważne, bo poparzenia kwasami są dużo trudniejsze do wygojenia się i mogą zostawić trwałe przebarwienia. Ja lubię filtr spf 50 z Musteli za około 30 zł. Około dwa tygodnie po kuracji nadal powinno się nosić filtry, także miejcie to na uwadze.

Pewnego dnia świat oszalał na punkcie takich peelingów i ja się totalnie nie dziwie, ale bądźcie ostrożne, bo można sobie zrobić niechcący krzywdę. W sumie ten peeling to zasługuje na osobny wpis, ale zachęcam do zgłębienia tematu kwasów we własnym zakresie, bo w sumie znawcą nie jestem 🙂

Tanie sera z Bielendy

Bielenda serum

Najbardziej polubiłam się z serum Black Sugar Detox, ponieważ wyciszał wszelkie zmiany i wypryski nie wysuszając skóry. Nawilżał ją, ale nie obciążał. Pomógł mi ją ujarzmić, więc zużyłam chyba 5 buteleczek. Nie szczędziłam go sobie, bo po prostu widziałam jak dobrze działa. Pisałam o nim na Instagramie i polecam spróbować każdej osobie z cerą problematyczną i skłonną do wyprysków. Jeśli się nałożyło go wystarczająco mało, żeby się wchłonął to nie rolował się pod makijażem, wiec nosiłam go na okrągło. Jednak zawiera kwasy, więc trzeba używać filtrów przeciwsłonecznych podczas używania, a także dwa tygodnie po.

Kolejne serum (Fresh Juice z sokiem pomarańczowym) jest nieco podobne do tego z witaminą C z AVA, ale wydaje mi się, że gorzej się łączyło z kremami i było słabsze w działaniu. Jednak jest o ok.20% tańsze, więc ja mu wybaczam 😉 Za to zawiera Niacynamid, który jest świetny dla cery mieszanej i problematycznej. Jest to witamina, która zmniejsza produkcję sebum, zwęża pory , stymuluje produkcję kolagenu i działa przeciwzapalnie, więc mamy coś za coś 😀 Warto spróbować jako booster pod krem lub samodzielnie w ciepłe dni. Jednak nie polecam tego serum do opalania, bo ma cytrusowe ekstrakty, a jak już wiemy – mogą fotouczulać i powodować przebarwienia.

Zielona hydro-esencja ze względu na kwas salicylowy nie przydała mi się to twarzy. Dzięki niej potwierdziłam to, że moja cera nie lubi tego kwasu i mogę go sobie odpuścić. Ale, ale! Jest ŚWIETNA na wszelkie krostki na ciele. Już nie wiem jak to jest mieć krostki na udach czy pośladkach. Sprawdzi się także na plecach. Nie wysusza na wiór i nie powoduje jakiś nieprzyjemności jak np. pasta cynkowa, która zaraz jest wszędzie. Warto spróbować na inne partie niż buzia!

A może serum z retinolem?

Na pewno już obiło Wam się o uszy, że retinol działa przeciwstarzeniowo. Substancja ta ma szereg zalet, a jest to forma witaminy A. Jest tylko jedno ale! Nie powinno się stosować retinolu w kosmetykach dla dzieci i kobiet w ciąży, a także planujących ciąże. Takie osoby powinny się wystrzegać takiego składnika, gdyż może być szkodliwy.

AVA retinol

Jednak muszę przyznać, że ciężko takiego serum z retinolem od AVA Cosmetics nie polecić, bo to jest dopiero booster! Wspomaga produkcje kolagenu, zawiera witaminy C, E i F, działa antyoksydacyjnie, przyspiesza gojenie, rozjaśnia skórę. Jest to bardzo odżywcze serum i z pewnością sprawdzi się cerom odwodnionym, szarym i suchym. Daje kopa cerze i odżywienie jest naprawdę zauważalne. Lubiłam je stosować po głębszym oczyszczaniu, pod krem na noc – jako na maksa odżywiający i regenerujący „zabieg”.

Niestety ma najmniej aktywną formę retinolu i jeśli chcecie mocniej działać to polecam sera z Nacomi Next Lvl.

Dla cer tłustych i mieszanych najlepiej pod krem, na zasadzie maski na noc – raz na jakiś czas. Nie powinien zapychać, ale zawiera oleje, więc gdy obciążymy skórę za bardzo to niestety ona się zbuntuje. Regularnie dawałam kropelkę na noc pod oczy, pod krem, bo moja skóra pod oczami niestety naturalnie jest dosyć pomarszczona. Oczywiście tutaj też konieczny jest filtr przeciwsłoneczny 🙂 Koniecznie muszę do niego wrócić, bo jeszcze nie kupiłam po powrocie z Azji.

Czytanie składów kluczem do sukcesu?

Przerobiłam multum serów do twarzy, ale większość nie robiła nic lub zapychała pory. Dopiero odkąd nauczyłam się czytać składy kosmetyków to lepiej dobieram kosmetyki i staram się być coraz bardziej świadomym konsumentem. Nie wiem czy zauważyliście, ale większość tych produktów jest polskich marek! Bardzo się cieszę, bo wspieranie dobrych polskiej gospodarki to dla mnie ważna sprawa 😀

Jestem ciekawa jakie Wy polecacie sera do twarzy, albo jakie są Wasze buble. Piszcie w komentarzach – chętnie przeczytam!

Tu poznacie moje ulubione toniki, a tu moje podejście do oczyszczania cery.

Lista dobrych kosmetyków: z Rossmana, z Hebe

Scroll to Top