Jak już pewnie wiecie – mam skórę raczej tłustą. Na policzkach bywa normalna, a pod oczami i skrzydełkami nosa potrzebuję nieco więcej nawilżenia. Przy takiej cerze ciężko było mi dobrać takie kremy do twarzy, które nie będą jej zapychać. Przez lata popełniałam masę błędów, ale teraz mniej więcej wiem co mi pasuje, a co szkodzi, więc kupując coś nowego zwykle trafiam w mocne 2/10 😀 Celuję w tanie kosmetyki, dostępne w drogeriach, często buszuję w Rossmanie, Hebe, czy Drogerii Natura.
Dobre kremy z drogerii na każdą kieszeń
Przez ostatnie miesiące edukowałam się na temat składów kosmetyków, potrzeb skóry i testowałam różne podejścia do pielęgnacji. Znawcą nie jestem, jest wiele dziewczyn, które wiedzą o wiele więcej ode mnie, jednak cieszę się, że w końcu jak wybieram krem do twarzy, to raczej naprawdę mi pasuje.
Uznałam, że skoro sprawdza mi się moje podejście do wyboru kosmetyków, to dlaczego miałabym się nim nie podzielić? Trochę o ogólnej filozofii w mojej pielęgnacji już napisałam tutaj. Dziś przedstawię konkretne kosmetyki i opowiem co w nich cenię.
Wpis nie jest sponsorowany – a szkoda! Za to zawiera linki afiliacyjne, dzięki zakupom poprzez taki link dostaję niewielki procent i pozostaję niezależna 🙂
Moje ulubione kremy – cera tłusta i mieszana
Zaczniemy od nowości – serii Bielenda Vege skin diet, która sprawdzi się cerze tłustej i mieszanej. Bielenda ostatnio wypuszcza same fajne kosmetyki z dobrym składem, dlatego zaczynam brać w ciemno ich kosmetyki, co bardzo mi się podoba. Krem ten będzie idealny na dzień, jako delikatne nawilżenie i odżywienie skóry. Nie przetłuszcza jej, nie obciąża, nie zapycha, jest taki w sam raz na co dzień. Po nim zakupiłam także maseczkę i serum 🙂 (aktualizacja: serum jest mocno średnie, nie zauważyłam żadnych efektów, jakbym nałożyła glicerynę i tyle)
Myślę, że może nie sprawdzić się pod makijaż. Wydaje mi się, że może się rolować, ale nie testowałam tego – ostatnio nie noszę makijażu. Ogólnie pod makijaż preferuję bardziej odżywcze kosmetyki, ten jest taki wyważony – w sam raz na co dzień. Skóra się po nim nie wyświeca, jest po prostu normalnie matowa. Na pewno poprawia komfort i kondycje skóry tak jak zapewnia producent, i to jest to czego oczekujemy po tym kremie.
Tutaj możecie sprawdzić skład kosmetyku na szybko, a ja opowiem Wam co przykuło moją uwagę. Szukam w składzie przede wszystkim popularnej parafiny, której unikam – więc jej tu nie znajdziecie. Zamiast niej mamy równie popularną glicerynę, z którą się lubię. Nawilża i nie zapycha, a jest świetną bazą do innych składników. Wysoko w składzie mamy także allantoinę oraz oleje i ekstrakty deklarowane na etykiecie. Do tego jeszcze Lactobacillus – wspomagający nasza naturalną florę bakteryjną oraz Niacinamide (witamina korzystna dla cer trądzikowych). Brak w składzie jakiś szkodliwych substancji i mówię: BIERE
Krem idealny pod makijaż dla cer z niedoskonałościami
To jest już bardziej treściwy krem – nie wiem czy się sprawdzi cerom suchym, ale dla mnie pod makijaż wpasowywał się świetnie. Odżywiał skórę, współpracował z każdym podkładem, ale nie był zbyt obciążający. Nie zapychał, a dodatkowo łagodził podrażnienia i czułam, że działa regenerująco. Nie pasował mi w dni bez makijażu – jest zbyt tłusty (chyba przez masło shea) dla mojej cery i czułam, że pod koniec dnia mam przetłuszczoną skórę, a ona sobie z tym nie radzi.
Czy działał przeciwzmarszczkowo? Nie mam pojęcia, bo mam 25 lat i zużyłam dwa opakowania tego kremu (jest turbowydajny) i nie da się tego ocenić. Na strefę pod oczami na pewno był za słaby, a tam widzę jak na dłoni czy coś działa czy nie. Czasem stosowałam go na noc jako dodatkowe odżywienie po oczyszczaniu, ale do tego zadania mam coś lepszego! Tak czy siak, kremik ma dobry skład i chętnie go używałam.
Na pewno na plus jest wysoko w składzie wyciąg z czystka, który działa korzystnie na cerę z niedoskonałościami. Do tego mamy jeszcze skwalan i olejek z czarnuszki, które działają łagodząco i przeciwtrądzikowo. Czyli mamy odżywienie, ale wyważone – wspierające cerę tłustą, która z natury może mieć częściej stany zapalne mieszków włosowych. W ogóle kremy (i nie tylko) z Bielendy ostatnio królują w moich wyborach kosmetycznych, a seria Botanic Formula jest naprawdę warta grzechu.
Dla wymagających, przesuszających się i wrażliwych cer.
To są cudowne gagatki! Kremy Botanic Skinfood nie tylko skradły moje oczy, ale także serduszko. Pięknie wyglądają, a do tego są naprawdę dobre. Co prawda przeciwzmarszczkowy to taka bomba, że nie używałam go za często – raczej strategicznie. Idealnie sprawdzał się, gdy chciałam szybko odżywić moją skórę, nawet w roli maski na noc. Bogaty i odżywczy krem, pięknie pachnący, a co zaliczam do wyjątkowych plusów – mimo swojej bogatej formuły nie obciążał mojej skóry. A to jest sztuka! Marka w swoich etykietach tłumaczy każdy składnik, więc nawet nie musimy się wysilać. Wiemy, że producent nas nie oszukuje <3
Ten krem na pewno mogę polecić cerom suchym, bo ratowałam nie raz nim przesuszoną skórę mojego mężczyzny. Odżywiał ją i łagodził, ale wyglądał matowo, więc on był zadowolony, a ja zachwycona działaniem kremu 😀 A wiedzcie, że czasem serio było co ratować!
Najlepszy krem pod oczy
Ile ja się naszukałam taniego i dobrego kremu pod oczy to nie uwierzycie! To jest naprawdę sztuka, a moja cienka skóra jest dosyć wymagająca, więc jest nieco pod górkę. No, ale znalazłam i trąbie o nim wszędzie, bo jest moim must have w pielęgnacji. A do tego jest polskiej marki, no czego chcieć więcej?
Obok omówionego kremu przeciwzmarszczkowego jest krem pod oczy i to jest dopiero sztos. Jak wiecie – jestem oszczędna – a jednocześnie mam wymagającą skórę pod oczami. Naprawdę ciężko znaleźć dobre kremy pod oczy w niskiej cenie. Przetestowałam parę i uznałam, że te z parafiną odpadają (niby skóra lepiej wygląda, ale po miesiącu wydaje się być bardziej przesuszona niż wcześniej), a olej z winogron to zdecydowanie za mało na moje potrzeby.
Tym samym mocno ograniczyłam wybór taniego i dobrego kremu
Aż trafiłam w Drogerii Natura (była blisko mojej pracy i często tam buszowałam :D) na promocję na kosmetyki Botanic Skinfood. Wzięłam krem pod oczy, bo wydawał mi się bogaty i nie wykraczał po za budżet (30 ml za 22 złote, w regularnej cenie? come one!). I zakochałam się! Tak odżywia tą cienką i pomarszczoną skórę jak żaden! Do tego nadaje się pod makijaż, a w porównaniu do kremu z Nacomi, tak zachwalanego w internetach jest obłędny i bezbłędny. Lubię go wklepać i żałuję, że nie wzięłam go do Azji, ale ma szklany słoiczek.
W sumie lepiej, gdyby był w tubce, ale wtedy byłby w plastiku, a ta firma chyba unika plastiku (co jest słuszne, ofc). Nieważne, krem jest boski i myślę, że łatwo się w nim zakochać. Gdybym pomyślała wcześniej, że tak doskonale działa na moją skórę tobym zrobiła zdjęcia przed i po, ale wtedy nie miałam żadnych nadziei na lepsze „po”. Jednak już po tygodniu zauważyłam znaczną różnicę w jędrności i odżywieniu skóry pod oczami i po prostu opadła mi szczęka.
Na koniec perełka dla cer trądzikowych
Gdy walczyłam z silnym wysypem trądziku hormonalnego bardzo zainteresowałam się pielęgnacją naturalną i tym samym wpadłam na parę fajnych kosmetyków. Niestety nie wszystko mi się sprawdziło, więc nie myślcie, że przerzucenie się tylko na w 100% naturalne kosmetyki to rozwiązanie wszystkich Waszych problemów.
Ja kupiłam z ciekawości olejek z pestek truskawki, który działa:
- antybakteryjnie,
- przeciwko zapychaniu się porom,
- przeciwzapalnie,
- regeneracyjnie i przeciwzmarszczkowo,
- przeciwwirusowo nawet na opryszczkę!
- łagodząco na wypryski.
Ja akurat dorwałam ten z Your Natural Side, ale możecie zakupić z innej firmy, najważniejsze, żeby był w 100% z pestek truskawki. Dlatego patrzcie uważnie na składy kosmetyków.
Używałam go szczególnie gdy moja buzia była przesuszona po Duacu albo Skinorenie. Nie polecam tych kremów. Wydaje mi się, że mogły bardziej szkodzić mojej skórze niż ją leczyć, ale może po prostu się nie polubiliśmy. Przynajmniej wiem, że nie służy mi kwas azelainowy.
Wracając do olejku to nie stosowałabym go codziennie, raczej w zależności od potrzeb skóry. Czasem doraźnie tylko na niektóre partie. Jest to silny w działaniu olejek, ale ja widziałam w nim same korzyści. Przestałam go używać, gdy już trądzik się zmniejszył. Głównie z lenistwa 😀
Tu poznacie moje ulubione toniki, a tu moje podejście do oczyszczania cery. Lista dobrych kosmetyków: z Rossmana, z Hebe oraz z Drogerii Natura
To już wszystko – dajcie znać w komentarzach czy coś szczególnie przykuło Waszą uwagę!
Buźka!